„Więcej niż możesz zjeść. Felietony parakulinarne” to próba zmierzenia się z rosnącą modą na gotowanie i fotografowanie tego, co się ugotowało, i umieszczanie tegoż na Instagramie, połączone z powrotem do smaków dzieciństwa lat dziewięćdziesiątych i polskiego grilla na Mazurach, przeplecione wspomnieniami z zagranicznych wycieczek.
Jest to zebrany w całość zbiór felietonów, które Dorota Masłowska przez dwa lata (2011–2013) publikowała w „Zwierciadle”, wzbogacony ilustracjami Macieja Sieńczyka, twórcy pierwszego komiksu nominowanego do literackiej nagrody Nike, ilustratora poprzednich książek Masłowskiej. Jeżeli ktoś spodziewał się czegoś w stylu „Ewa Wachowicz gotuje” czy przepisów na miarę „MasterChef”, niewątpliwie się rozczaruje. Jedzenie, jako element spajający poszczególne historie, zawsze jest tylko punktem wyjścia. Masłowska dochodzi oczywiście głębiej, do wspólnej świadomości jedzeniowej Polaków (i nie tylko), m.in.: dlaczego Polacy jedzą all w all inclusive, czy oranżada w proszku może smakować, po co rozrywać, a potem sklejać chrupki kukurydziane śliną i odkładać je do miski. Całość przypominać może aktywność Witkowskiego jako Miss Gizzi w świecie blogerek modowych, choć chyba daleko Masłowskiej do prowadzenia własnego programu kulinarnego (sama zaznaczyła, że wciąż czeka na taką propozycję od TVN-u).
Pierwsze parakulinarne spotkanie autorskie z Dorotą Masłowską odbyło się 16 kwietnia. Zostało ono zorganizowane w barzeStudio, jednym z najprzyjemniejszych miejsc w centrum Warszawy. Oprócz żywej Masłowskiej można było podziwiać również efekt jej współpracy z fotografem Kobasem Laksą; subiektywnie jest to najlepsza sesja Masłowskiej (można obejrzeć ją na profilu autora na Facebooku). Samą rozmowę poprowadziła Sylwia Chutnik – pisarka, dziennikarka i aktywistka, dyplomowana znawczyni Gender Studies (zanim gender został dżenderem).
Odczytowi fragmentów felietonów towarzyszyły: oprawa muzyczna i elementy performatywne (kręcenie bączkiem czy puszczanie świerszcza), które zostały przyjęte z dużym entuzjazmem. Oprócz pikantnych szczegółów z życia Masłowskiej – Dorota zaprzecza, że nie je, a wręcz mówi, że lubi jeść i zamierza robić to jeszcze długo – można było dowiedzieć się m.in. o pierwszym przyjęciu książki przez krytyków, a konkretniej przez jednego krytyka, Andrzeja Horubałę z tygodnika „Do Rzeczy”, który kilkukrotnie na łamach tego czasopisma dawał do zrozumienia, że z Masłowską nie jest mu po drodze, i który według samej autorki nie zrozumiał przesłania książki, co skomentowała jako „od rzeczy”. Recenzja jest dostępna w papierowym wydaniu „Do Rzeczy” 15/2015.
Ostatnio miałem okazję podpatrzeć Masłowską w swobodniejszym środowisku podczas premiery teledysku „Prezydenta” Mister D, czyli rok temu. Relację z tamtego wydarzenia można przeczytać tutaj. Wtedy „paliła marlboro czarne, wersja slim” i „piła coca-colę, chyba bez prądu”. Niestety teraz jest ekspertką kulinarną i nie pozwoliła sobie na tak niezdrowe przekąski. W szklance był jakiś zdrowy sok z lodem, jakiś zielony, ciężko więc stwierdzić, bo siedziałem daleko. Czekałem z papierosami przed wejściem, ale się nie doczekałem. Być może winna jest córka Malina, bo przecież trochę wstyd dawać taki przykład własnemu dziecku. Zresztą papierosy podrożały, a książka jest w sprzedaży dopiero od kilku dni.