Vivat, crescat, floreat!


Autor: Bartłomiej Wróblewski

Autor: Bartłomiej Wróblewski

Niech żyje, wzrasta, kwitnie! Ale właściwie co? Idea bractw studenckich, zwanych w Polsce także korporacjami akademickimi. Organizacje te, mające w Europie prawie dwustuletnią tradycję, w Polsce zrzeszały takie osobistości, jak chociażby generał Władysław Anders, Ignacy Mościcki, Jerzy Giedroyć, Stefan Żeromski, czy… Jan Kiepura. Współcześnie do jednego z bractw niemieckich należy papież-senior Benedykt XVI .

Najwięcej bractw studenckich działa w Niemczech, ale polski ruch korporacyjny również ma się dobrze – nie tylko działają korporacje o nieprzerwanej (prawie stuletniej) tradycji, lecz także ciągle powstają nowe. Znakiem rozpoznawczym korporanta jest banda – szarfa w kilku, najczęściej trzech, barwach przypisanych jego korporacji oraz dekiel – studencka czapka ozdobiona tymi barwami i charakterystycznym bączkiem. Co ciekawe, po tych elementach można rozpoznać czy mamy do czynienia z fuksem (członkiem-kandydatem), czy z comilitonem (barwiarzem, pełnoprawnym członkiem), ponieważ ci pierwsi mają prawo nosić tylko jedną z barw. Nieco trudniej odróżnić comilitona od filistra, czyli członka, który przeszedł w stan spoczynku, ponieważ ich stroje niczym się nie różnią, jednak wskazówką może być wiek – do grona filisteriatu można dołączyć dopiero po obronieniu dyplomu. Filistrzy, z racji swojego doświadczenia, cieszą się też wyjątkowym szacunkiem ze strony innych członków i często są mentorami młodszych kolegów.

Noszenie barw korporacyjnych zobowiązuje – należy wyglądać nienagannie (garnitur i jasna koszula to obowiązek!) i tak samo się zachowywać, bo w bandzie i deklu jest się reprezentantem całego bractwa. Należy także uważać na wypowiadane opinie, ponieważ  za nieprzemyślane słowa można zostać wydalonym z korporacji.

Tydzień korporanta zależy od tego, jak wiele czasu jest gotów poświęcać korporacji i swoim kolegom. Oprócz zajęć obowiązkowych na kwaterze, można codziennie spotkać kolegów poświęcających się swoim obowiązkom studenckim lub korporacyjnym. Dla fuksów przez cały czas trwania stażu kandydackiego odbywają się fuksówki, czyli spotkania, na których zapoznają się, między innymi z historią korporacji i Polski, geografią, a także zasadami savoir-vivre’u. Ponadto w Korporacji Akademickiej Sarmatia, na wzór niemiecki, trenują szermierkę akademicką będącą szczególną odmianą fechtunku. Po zakończeniu kursu odbywają się surowe egzaminy teoretyczne i praktyczne, których zaliczenie oznacza przyjęcie do grona comilitonów i uroczyste nadanie barw. Pojedynki, tak zwane menzury, to właśnie ich przywilej, ponieważ odbywają się przy użyciu ostrej broni i z minimalną ochroną ciała, więc wymagają nie lada siły i umiejętności. Wszyscy członkowie, niezależnie od stopnia wtajemniczenia, spotykają się też na cotygodniowych wykładach i dyskusjach na tematy historyczne i bieżące z najróżniejszych dziedzin, bo celem działania korporacji jest przede wszystkim samokształcenie.

Nie żeby kalendarz korporanta był w całości wypełniony pracą, zajęciami na uczelni i edukacyjnymi zajęciami w korporacji. Równie ważne miejsce zajmują w nim stałe imprezy wyprawiane co semestr w korporanckim gronie, tak zwane komersze – huczne przyjęcia, na które wstęp mają tylko fuksy, comilitoni i filistrzy, trwające nieraz do białego rana.

Miejsce pań w tym środowisku jest szczególne. Chociaż nie są one przyjmowane do korporacji jako członkowie (wyobraźcie sobie chociażby kobietę z rapierem), to są traktowane naprawdę po królewsku (obowiązkowe lekcje savoir-vivre’u dla fuksów, egzekwowane w praktyce!). Panie są widoczne zwłaszcza na kameralnych potańcówkach (są to tak zwane kawy wiosenne i jesienne) i na najważniejszym wydarzeniu w roku, jakim jest bal akademicki. Obecnie w Warszawie co roku organizuje taką imprezę Korporacja Akademicka Arkonia. Odbywa się ona w pięknych wnętrzach eklektycznej kamienicy przy ulicy Czackiego, bilety nabywać mogą wszyscy studenci oraz sympatycy ruchu korporacyjnego. Panie w pięknych balowych sukniach, panowie we frakach i smokingach, polonezy, walce i zabawa do rana – tak wygląda kwietniowe święto warszawskich korporacji, przypominające najlepsze przedwojenne zabawy tego rodzaju. Złota młodzież – chce się powiedzieć!

Przez cały rok korporacje jeżdżą z odwiedzinami w różne rejony Polski i Europy, a także same przyjmują gości, głównie z państw niemieckojęzycznych i bałtyckich, w których korporacji jest najwięcej. Ich spotkaniom towarzyszy mnóstwo ciekawych, dla nieobeznanych czasem śmiesznych rytuałów, które jednak nadają ich środowisku rzadko teraz spotykaną barwność i wyrazistość. Przywiązani do tradycji są zarazem przykładem na to, jak wykorzystać jej dziedzictwo dla  najbardziej bieżących potrzeb. Korporacje są dla swoich członków twardą, ale rzetelną szkołą życia, której tak bardzo potrzeba młodemu człowiekowi, zwłaszcza wtedy, gdy przyjeżdża na uczelnię z innego miasta i jest zwyczajnie zagubiony w nowym świecie. Przed wojną korporacje uczestniczyły ze swoimi sztandarami w oficjalnych uroczystościach uniwersyteckich – teraz, niedocenione przez swoje Alma Mater, zrzeszają tych, którzy mieli szczęście o nich usłyszeć.