Otwórz się na Podlasie


Fot. Joanna Stocka

Fot. Joanna Stocka

Puszcza Białowieska i Białystok nie są jedynymi atrakcjami turystycznymi Podlasia. Warte odwiedzenia są również małe, nieco zapomniane miejscowości. Zapraszam Was w podróż po malowniczej Krainie Otwartych Okiennic, w której tradycja splata się z nowoczesnością.

Ten niezwykły szlak o zachęcającej nazwie tworzą trzy niewielkie wsie położone w powiecie hajnowskim: Trześcianka, Soce i Puchły. We wszystkich miejscowościach możemy podziwiać przepiękne, niespotykane w innych regionach Polski zdobienia domów. Ta tradycja dekorowania zabudowań jest wciąż żywa, o czym świadczą drewniane ornamenty znajdujące się również na nowszych budynkach. Co więcej, wykonywanie tych oryginalnych zdobień jest zawodem niektórych mieszkańców.

Swoją wycieczkę zaczynam od Trześcianki. Jeszcze przed dotarciem do celu rozkoszuję się cudownymi widokami – jadę przez zielony tunel drzew. Mimo że na drodze nie ma nikogo, nie wolno ani na moment stracić czujności – w każdej chwili może mnie zaskoczyć wyskakująca z lasu sarna. Takie sytuacje nie są tu rzadkością.

Jestem już na miejscu. Od razu zauważam, że panuje tu dziwnie duży ruch. Zazwyczaj jest tu dość spokojnie. Spacerując, oglądam drewniane domy znajdujące się po obu stronach drogi. Podziwiam ich niezwykłe zdobienia snycerskie, pamiątki po dawnym osadnictwie rosyjskim. Niemal każdy budynek jest bogato udekorowany różnokolorowymi ornamentami. Okna przyozdobione są barwnymi, zawsze otwartymi okiennicami. Niektóre utrzymane są w jednolitym odcieniu stonowanych, eleganckich bieli, inne zaś w rozmaitych, krzykliwych kolorach, tworzących kontrast z pozostałymi częściami domu. Na dekorację budynków składają się również nad- i podokienniki, wiatrownice, a także zdobienia elewacji i szczytów. Mój zachwyt wzbudzają zwłaszcza ażurowe ornamenty w kształcie ptaków, umieszczone tuż nad ramą okna. Podziwiam również bogato zdobione narożniki, każdy w innych barwach.

Leniwe sobotnie popołudnie sprzyja długim spacerom po tej wiosce. Nie spiesząc się, podziwiam kolejne tradycyjnie udekorowane budynki. Wyczuwam pewną „rywalizację” pomiędzy nimi – każdy z domów stara się zwrócić na siebie uwagę swymi ornamentami. Niektóre z nich są naprawdę oryginalne i przyciągają wzrok. Zatrzymuję się na dłużej przed starym budynkiem, który zamiast okiennic ma dekoracje w kształcie skrzydeł motyla. Nie tylko mnie zachwyciły te zdobienia – widzę przejeżdżające przez wioskę samochody z rejestracjami z innych regionów Polski. Każdy z kierowców zatrzymuje się, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie.

Fot. Joanna Stocka

Fot. Joanna Stocka

To, co jest szczególnie odczuwalne, to niesamowita atmosfera tego miejsca. Mieszkańcy, przyzwyczajeni do swoich dekorowanych domów, zwracają uwagę na każdego przechodnia podziwiającego ich budynki. Poza tym we wsi znajdują się niemal wyłącznie stare drewniane zabudowania. Te nowsze, choć zgodnie z tradycją bogato udekorowane, nie przyciągają już takiej uwagi, a wręcz wydaje się, że nie do końca wpisują się w krajobraz wioski.

Następnym etapem mojej podróży są Soce, oddalone od Trześcianki o około sześć kilometrów. Gdy przyjeżdżam do tej pochodzącej z XVI wieku wsi, mam wrażenie, że czas się zatrzymał. Spaceruję niespiesznie po wyłożonej kamieniami drodze, a towarzyszy mi szum wiatru i meczenie owiec. Ponownie podziwiam bogato zdobione domy. Zwracam szczególną uwagę na dekoracyjne narożniki, na które składają się różne motywy – figury geometryczne, ornamenty roślinne, krzyże. Mimo że zobaczyłam już wiele takich upiększeń, na każdy z domów spoglądam z takim samym zachwytem.

Soce wyróżniają się nie tylko tradycyjną zabudową, lecz także rzadko spotykanym układem przestrzennym. Wieś dzieli się na dwie części oddalone od siebie o ok. 300 m. Rozdziela je rzeka Rudnia. Oba fragmenty miejscowości mają swoje nazwy używane przez mieszkańców. Część położona na bardziej wilgotnym gruncie to „Mokrany”, a część zlokalizowana powyżej strumyka – „Suchlany”.

Kolejnymi charakterystycznymi dla Soc elementami są kamienne krzyże wotywne umieszczone na czterech wjazdach do wsi. Na wszystkich widnieje ta sama data: 1895 rok. Legenda głosi, że pod koniec XIX wieku w Socach wybuchła epidemia. Jeden z mieszkańców usłyszał we śnie głos nakazujący mężczyznom sporządzenie czterech krzyży, które mieli ustawić na krańcach wioski. Dzięki temu stał się cud i zaraza ustąpiła.

Odwiedzam jeszcze jedną miejscowość leżącą na szlaku Krainy Otwartych Okiennic. Puchły to najmniejsza z oglądanych przeze mnie wsi, jednak wcale nie najmniej ważna. Również tu droga jest wyłożona kamieniami. Przechadzając się nią, mijam kolejne przepięknie ozdobione domy. Na niektórych widać upływ czasu. Aby zapobiec niszczeniu tradycyjnych dekoracji, odrestaurowano jeden z budynków pochodzących z okresu międzywojennego. Jak głosi umieszczona przed nim tablica informacyjna, zachowano część oryginalnych ozdób.

Najważniejszym zabytkiem we wsi jest przepiękna drewniana cerkiew, która, podobnie jak domy, ozdobiona jest ażurowymi ornamentami. Szczególnie malowniczo wygląda latem – jej niebieska barwa świetnie łączy się wtedy z soczystą zielenią okalających ją drzew. Bez wątpienia można ją uznać za jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych na Podlasiu. Niestety, mogłam ją podziwiać jedynie z zewnątrz, ponieważ zwiedzanie wnętrza trzeba uzgodnić z proboszczem parafii.

Z żalem opuszczam tę niezwykłą miejscowość i kończę podróż po Krainie Otwartych Okiennic, jednym z moich ulubionych miejsc na Podlasiu. Przed oczyma mam ciągle cudowne krajobrazy oraz kolorowe, misternie wykonane ozdoby. Na próżno doszukuję się drewnianych ornamentów na domach w mijanych przeze mnie wsiach – wszystko pozostało w Trześciance, Socach i Puchłach. Czas już nie stoi w miejscu i nieubłaganie przypomina o czekających mnie obowiązkach.

Spokojne, urokliwe wioski są idealną przeciwwagą dla wiecznie zabieganej Warszawy. Pobyt w tych miejscowościach pozwala na wyciszenie się i zapomnienie o troskach. Więc może i Wy, tak, jak te barwne okiennice, otworzycie się na Podlasie?

Fot. Joanna Stocka

Fot. Joanna Stocka