Dlaczego istnieje humanistyka cyfrowa (digital humanities), a nie ma fizyki (digital physics) czy biologii cyfrowej (digital biology)? – mniej więcej takie pytanie postawiła Magdalena Turska z Uniwersytetu Oksfordzkiego podczas wykładu Informatyk wśród humanistów organizowanego przez DELab UW, który odbył się 23 lutego 2015 roku.
Dlaczego korzystanie z narzędzi informatycznych na kierunkach ścisłych jest obowiązkowe, a na humanistycznych nie korzysta się z nich wcale? Jest to pytanie, które zadaję sobie od I roku studiów. Jestem na V roku i wciąż nie znam na nie odpowiedzi. Jest nawet gorzej, bo nie wiem, kogo zapytać. Zresztą nie wiem, czy jest to pytanie o przyczynę aktualnego stanu, czy jedynie chęć zwrócenia uwagi na potrzebę zmian.
Podobnie jak znaczna część polonistów, czy humanistów w ogóle, pracuję językiem – głównie pisanym. Moim głównym narzędziem jest Word, ewentualnie jego odpowiednik na wolnej licencji. Ten tekst został napisany w Wordzie. A zatem umiem już zrobić automatyczny spis treści, moje tabelki same wyliczają średnie i mediany, a czasem nawet uda mi się złożyć tekst, żeby wyglądał dosyć estetycznie. Mniej więcej tyle umie przeciętny licealista. Oprócz Worda umiem korzystać z Notatnika. Czy da się złożyć książkę w Wordzie? Pewnie da się to zrobić nawet i w Notatniku. Pozostaje jeszcze stworzyć okładkę w Paincie. Jeżeli miałbym stworzyć słownik, z pewnością kupiłbym tysiące małych żółtych karteczek i zaszył się w BUW-ie na dwadzieścia lat.
A może jednak to prawda, że humaniści to ci, którzy nie umieją matematyki. Może informatyka to taka Nietota Micińskiego? Więcej cyfr niż w PESEL-u przy logowaniu się do USOS-a to murowana migrena. A może kadra jest zbyt stara, żeby samemu się nauczyć korzystania z LaTeX-a czy InDesinga? A może kadrę trzeba wymienić?
Jeśli nie kadrę, to może chociaż zaktualizować Worda do wersji nowszej niż 2003. Podstawy HTML-a czy XML-a też nie zaszkodzą. Trochę więcej o digitalizacji tekstu i bibliotekach cyfrowych. I Dublin Core.
Poproszę.