Zagadka ciszy. Kim są Głusi i czego o nich nie wiemy?
Wiele osób przedstawia nasz kraj jako wysoko tolerancyjny w stosunku do osób niesłyszących, ale okazuje się, że w zaspokojeniu ich potrzeb, Polska znajduje się w ogonku państw europejskich. Jak wygląda sytuacja Głuchych w Polsce?
Kto to jest g/Głuchy?
Warto zacząć od wyjaśnienia pewnych kwestii dotyczących Głuchych, ponieważ wiele osób obecnie nie ma pojęcia, kogo– i czy w ogóle – możemy nazwać Głuchym.
Można powiedzieć, że to ktoś, kto stracił słuch, a nazwa oznacza tyle samo co głuchoniemy. Nic bardziej mylnego. Głuchy (pisany wielką literą) oznacza osobę niesłyszącą, posługującą się polskim językiem migowym (PJM), w odróżnieniu od osoby głuchej, która nie słyszy, lecz nie używa języka migowego i korzysta jedynie np. z umiejętności czytania z ruchu warg. Określenie „głuchoniemy” obecnie uznaje się za relikt czasów, w których nauka i poznawanie kultury Głuchych nie były tak rozwinięte. Głusi uważają je za krzywdzące, ponieważ oznacza osobę zarówno pozbawioną możliwości słyszenia, jak i w ogóle swojego języka, czyli kogoś, z kim porozumienie staje się niemożliwe. A przecież Głusi znają PJM, głusi zaś mogą dogadać się, korzystając z kartki i długopisu lub czytając z ruchu warg.
Czy możemy migowy nazwać językiem?
Głusi posługują się językiem migowym. Tylko czy możemy nazwać go językiem naturalnym? Językoznawcza definicja określa język jako system znaków zrozumiały dla odbiorców, by zajść mógł proces komunikacji. Jest to także dwuklasowy system znaków składający się ze słownictwa i gramatyki. Powinna go też charakteryzować uniwersalność, czyli możliwość mówienia o wszystkim. I tak jest. Jednak sprawa komplikuje się, ponieważ w Polsce Głusi posługują się PJM oraz SJM, czyli systemem językowo-miganym.
SJM jest subkodem języka polskiego, co oznacza, że migając stosuje się jego gramatykę, odmienną od gramatyki PJM. Dla części Głuchych, nieposługujących się biegle językiem polskim, stanowi to duży kłopot – nie znają gramatyki polskiej, gdyż ich natywnym językiem pozostaje PJM. Dlatego obecnie Głusi starają się zaznaczyć przewagę PJM nad SJM. Polski język migowy posiada własną gramatykę, która stanowi jedną z najważniejszych różnic pomiędzy tymi dwoma sposobami migania.
Pomimo że zdecydowana większość Głuchych posługuje się PJM, to wiele osób szkolonych do pracy z niesłyszącymi nadal miga SJM. Z punktu widzenia niesłyszących od urodzenia jest to niekorzystna praktyka, ponieważ Głuchy używają oni tylko PJM i nie będą w stanie zrozumieć w pełni przekazu systemowego.
Czy można Głuchych nazwać niepełnosprawnymi?
Warto również zwrócić uwagę na to, jak Głusi postrzegają swoją społeczność. Dzięki badaniom zapoczątkowanym przez profesora Marka Świdzińskiego z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego słyszący mogli dowiedzieć się, że społeczność Głuchych wcale nie jest zbiorowością niepełnosprawnych, ale odrębną mniejszością językowo-kulturową. Posługują się swoim językiem, posiadają własną kulturę – zarówno savoir-vivre, jak i przedstawicieli w filmie oraz sztukach pięknych (w malarstwie, rysunku). Istnieje nurt „deaf art” polegający na podkreśleniu w dziele motywów związanych z Głuchymi, jak choćby motyw „family doga” na obrazie o tym samym tytule, namalowanym przez Susan Dupor. Głuche dziecko pokazywane jest jako rodzinny pies – nierozumiejący rozmów odbywających się w gronie rodziny oraz posiadający łapy zamiast dłoni – symbol niezrozumienia i braku możliwości kontaktu.
W świecie filmu Głusi także mają swoich reprezentantów – należy do nich Marlee Matlin, pierwsza i jak dotąd jedyna niesłysząca aktorka, która otrzymała Oscara. Wyprodukowano również szereg seriali i filmów poruszających tematykę życia i problemów Głuchych lub wyłącznie im poświęconych (Switched at birth, Dzieci gorszego Boga, Rozumiemy się bez słów, Plemię).
Również w panteonie bohaterów komiksów Marvela pojawia się niesłysząca superbohaterka Echo. Marvel kilka lat temu wykonał ukłon w stronę środowiska niesłyszących, tworząc superbohatera zwanego Blue Ear w celu zachęcenia pewnego dziecka do noszenia aparatu słuchowego i odrzucenia wstydu spowodowanego korzystaniem z tego urządzenia.
Jak Polska pomaga, a jak nie pomaga Głuchym w integracji ze światem słyszących?
Jedynie 5% dziennego czasu antenowego w Polsce jest przeznaczone ustawowo na emisję programów z napisami, tłumaczenie na język migowy nie jest zaś określone żadnymi regulacjami. Niektóre telewizje w Polsce emitują programy z napisami w bardzo ograniczony sposób – jak np. TVN wyświetlający serial W11 z napisami oraz jego powtórki – ten sam program emitowany zostaje dwa razy dziennie, ale czas antenowy liczy się oddzielnie. Sytuacja wygląda wręcz tragicznie w porównaniu z Czechami, gdzie telewizja publiczna emituje cztery razy więcej materiałów niż polska.
W TVP z napisami emitowanych jest 20% wszystkich programów, Czechy zaś szczycą się 73%. Inne kraje europejskie, jak Francja czy Wielka Brytania, posiadają również zdecydowanie wyższy procent programów z napisami lub tłumaczeniem na język migowy.
Podobnie sytuacja wygląda w kinach. O ile filmy zagraniczne wyświetlane są z napisami, o tyle polskie nie. Naturalnie dla słyszących nie stanowi to problemu, jednak głusi nie mogą przez to zapoznać się z rodzimym kinem.
Dzięki takiej inicjatywie jak Napisy Plus, czyli kampanii na rzecz dostępności napisów dla niesłyszących, audiodeskrypcji lub tłumaczeń ja język migowy, możliwe staje się wprowadzenie napisów do polskich filmów. Kiedy w kinach pojawił się film „Bogowie” z Tomaszem Kotem, rzecz jasna bez napisów, liczne petycje i działania członków organizacji Napisy Plus przyczyniły się do przygotowania napisów dla głuchych (oraz audiodeskrypcji dla niewidomych) i zorganizowania specjalnych seansów. Ta sama organizacja informuje niesłyszących o programach telewizyjnych z tłumaczeniem na język migowy – w wielu przypadkach bowiem telewizja, niestety, nie udziela wcześniej informacji o takich tłumaczeniach.
Prowadzone są także inicjatywy związane z popularyzacją nauki języka migowego wśród słyszących, jak choćby strona Let’s Sign – nauka Polskiego Języka Migowego PJM na Facebooku oraz platformie YouTube. Przez jakiś czas ich filmy z krótkimi lekcjami emitowane były na ekranach CityInfo w warszawskim metrze oraz autobusach.
Z kolei polskie teatry zupełnie nie są przygotowane na niesłyszących widzów. Od 2009 roku, czyli od momentu kiedy wystawiono pierwszy spektakl z napisami dla głuchych lub niedosłyszących, wystawiono 70 przedstawień z napisami, z czego ponad 50 została zorganizowana przez instytucje pozarządowe, w szczególności przez Fundację Kultura bez Barier. Organizowane są także przedstawienia z tłumaczem, ale nadążanie za przekładem migowym utrudnia cieszenie się spektaklem, ponieważ Głuchy zmuszony zostaje do ciągłego synchronicznego śledzenia wzrokiem zarówno tłumacza, jak i aktorów.
Pierwszy w Polsce spektakl z tłumaczeniem cieniowym odbył się 19 października i został wykonany przez Teatr Scena Główna Handlowa przy współpracy Stowarzyszeniem Tłumaczy Polskiego Języka Migowego. Inscenizacja polegała na postawieniu na scenie tłumaczy razem z przypisanymi do nich aktorami. Jeden aktor – jeden tłumacz. Dzięki temu zabiegowi Głuchy widz mógł zrozumieć przedstawienie znacznie lepiej niż w przypadku tłumaczenia synchronicznego. Co ważne, dodatkowe osoby na scenie nie są jedynie tłumaczami, ale dzięki grze aktorskiej stają się pełnoprawnymi uczestnikami przestawienia. Jest to swoiste nowatorstwo nie tylko w formie przekazu, ale i w samej sztuce dramatycznej. Dodatkowo, większa liczba takich przedstawień może zwiększyć zainteresowanie językiem migowym wśród słyszących, natomiast wśród Głuchych – zainteresowanie teatrem.
A jak nasz Uniwersytet pomaga niesłyszącym?
Uniwersytet Warszawski dokłada wszelkich starań, by ułatwić niesłyszącym studiowanie. Biuro ds. Osób Niepełnosprawnych współtworzy szereg pracowników, których zadaniem jest pomoc w przekazywaniu treści zajęć. Na prośbę niesłyszącego studenta na wykłady przychodzą asystenci spisujący każde słowo albo tłumacze języka migowego. BON oferuje również możliwość dokonania transkrypcji nagranych na dyktafon zajęć.
Oferta UW nie kończy się jedynie na udostępnianiu Głuchym treści dydaktycznych. Profesor Marek Świdziński w każdym semestrze prowadzi zajęcia ogólnouniwersyteckie, na których zapraszani goście przedstawiają studentom zagadnienia dotyczące świata ciszy. Każdy cykl konwersatoriów spotyka się z ogromnym zainteresowaniem. Zaproszone na zajęcia osoby ze środowisk zajmujących się nauczaniem i popularyzacją języka migowego (np. z Pracowni Lingwistki Migowej) lub organizacji działających na rzecz Głuchych (np. Fundacja KOKON) pozwalają uczestnikom kursu w pełny i jasny sposób dostrzec problemy stojące przed polskimi Głuchymi, ale i umożliwiają zainteresowanie się nauką języka migowego.
Warto jeszcze dodać, że uniwersytet prowadzi także lektoraty z języka migowego od poziomu A1 do B2, dzięki którym studenci mogą nauczyć się PJM i przygotować do komunikacji z niesłyszącymi, a nawet zdać egzamin certyfikacyjny z tego języka. Styczność z Głuchym lektorem jest bardzo istotna, ponieważ nauka u native speakera stanowi najlepszy sposób przyswajania nowej umiejętności – również jeżeli chodzi o język migowy.
Widać więc, jak wiele jeszcze trzeba zrobić w Polsce, by dostosować media i instytucje kultury do potrzeb głuchych. Jednak dzięki zwiększaniu świadomości ludzi mogą oni spotkać się nie tylko z okazjonalnym „dziękuję” lub „dzień dobry” w PJM, ale być zaskoczeni znającą język migowy obsługą w sklepie lub kulturalnym zachowaniem w autobusie, które wyklucza nachalne wpatrywanie się w migających do siebie ludzi.
Marcin Demianiuk – student drugiego roku, do szaleństwa zakochany w poezji awangardowej i modernistycznej, strumieniu świadomości, języku migowym i starej fantastyce. Amator pięknie wydanych książek i zbieracz wszystkiego, gdyby pozwalał na to czas. Miłośnik świńskich wierszy Krzyckiego i Krasickiego, oddany fanatycznie swojemu Uniwersytetowi. Czasami także pisarz i poeta, w przyszłości (oby) naukowiec.